Właśnie przechodzimy przez drugą falę zakażeń Koronawirusem i na razie należy się spodziewać, że epidemia jeszcze trochę potrwa. Po letnim rozluźnieniu obostrzeń ludzie niechętnie stosują się do nakazu noszenia maseczek oraz utrzymywania dystansu społecznego. Próbujemy nadrobić wiosenną izolację w obawie przed jej kolejną, jesienną odsłoną. Na pewno każdy już rozmyśla o tym, kiedy to szaleństwo się skończy oraz wszystko wróci do normy, niestety odpowiedź nie jest jednoznaczna i nikt nie jest w stanie podać konkretnej daty. Musimy nabyć społeczną odporność, jednak przy tempie wzrostu zakażeń, na który wskazują aktualne badania nad Koronawirusem, bardziej prawdopodobne jest wcześniejsze pojawienie się szczepionki lub leku neutralizującego objawy, jak również przyspieszającego leczenie, ponieważ mogą one okazać się niezbędne w walce z pandemią.
Jeszcze do niedawna większość z nas żyła nadzieją, że wirus odejdzie wraz z przyjściem lata. Oczywiście liczba zakażeń wtedy zdecydowanie zmalała, jednak wraz z powrotem chłodniejszych dni zaczęła narastać ilość chorych. Nasze podejście również się zmieniło. Oswoiliśmy się z zagrożeniem, a w internecie pojawiło się mnóstwo teorii spiskowych, w które niestety część ludzi wierzy. Takie podejście sprzyja ignorowaniu obostrzeń, a co za tym idzie, stwarza zagrożenie.
Prawdopodobnie większość z nas zakazi się tym drobnoustrojem, na szczęście znaczna część społeczeństwa przejdzie przez to bezobjawowo lub lekko, jednak zanim wejdziemy do sklepu bez maseczki, pomyślmy o ludziach, którzy z tego właśnie powodu ciężko zachorują, albo stracą swoich bliskich. Abyśmy mogli dotrwać do pojawienia się szczepionki oraz skutecznych leków, musimy wyhamować przyrost zakażeń. W ten sposób zmniejszymy obłożenie szpitali, a każdy, kto będzie potrzebował pomocy, uzyska ją bez problemu.